Michał Szczepański

Jodo 5 dan 

Wrocławskie Stowarzyszenie Kendo

Gdzie i kiedy się urodziłeś?

Urodziłem się 25 czerwca 1986 roku we Wrocławiu.

Jesteś jednym z prekursorów Jodo w Polsce. Kiedy i jak zacząłeś trenować, jaki stopień osiągnąłeś?

Na swoim pierwszym treningu Jodo byłem w listopadzie 2006 roku podczas jednej z wizyt Murakami Sensei w Polsce. Jeżeli tylko dobrze pamiętam, był to pierwszy raz gdy Sensei poprowadził trening Jodo podczas zgrupowania. Obecnie posiadam stopień 5 dan.

Kiedy zdałeś sobie sprawę, że trening Jodo jest dla ciebie czymś więcej niż hobby?

Stało się to pewnie podczas mojej pierwszej wizyty w Japonii w lipcu 2008 roku. Po prawie 6 tygodniach treningów w Jinshinkan, Murakami Sensei zaakceptował mnie jako swojego ucznia. Od tego momentu zrozumiałem, że jest to nie tylko ogromny przywilej ale również ogromna odpowiedzialność.
Można powiedzieć, że hobby to coś co w każdej chwili możemy przestać robić. Aktualnie nie wyobrażam sobie mojego życia bez Jodo. 

Jak wyglądały z Twojej perspektywy początki Jodo w Polsce?

Dołączyłem aktywnie do społeczności Jodo po pierwszym wyjeździe do Japonii, czyli w drugiej połowie 2008 roku. W tym czasie Jodo w Polsce działało już dość prężnie. Organizowane były zgrupowania oraz treningi dla Kadry Narodowej, do których dołączałem jak tylko mogłem. Z tego powodu nie wiele mogę powiedzieć o samych początkach Jodo w naszym kraju, ja po prostu wskoczyłem do jadącego już pociągu.
Jako osoba jeszcze nie zaangażowana w organizację Jodo w Polsce oglądałem z zewnątrz machinę, która już działa. Dopiero gdy zaangażowałem się w pracę dla polskiego Jodo zobaczyłem jaka jest to harówka i jak wiele poświęcenia wymaga zwykła praca organizacyjna, której nikt z zewnątrz nie widzi, bo mało kto zastanawia się jak to jest, że statek płynie spokojnie siedząc w kabinie. 

Jak wyglądały zajęcia Jodo w dojo w którym trenowałeś?

Gdy dołączyłem do Wrocławskiego Stowarzyszenia Kendo, prowadzone były jedynie treningi Kendo i Iaido. Zacząłem od Iaido i niedługo później spróbowałem Kendo. Na pierwszym treningu Jodo byłem podczas zgrupowania z Murakami Sensei.
Zaraz po powrocie z pierwszego wyjazdu do Japonii, z pomocą Wiesława Biela, otworzyliśmy sekcję Jodo we Wrocławskim Stowarzyszeniu Kendo. Podobnie jak w przypadku wszystkich rzeczy w życiu, początki nie były łatwe, szczególnie dla młodego zawodnika i nauczyciela. Patrząc jednak z perspektywy lat, treningi, które prowadzę, zazwyczaj wyglądają podobnie. Zawsze staram się skupiać na początku na podstawowych technikach wykonywanych w Tandoku lub Sotai Dosa. Dosyć często skupiam się również na renzoku najtrudniejszych technik Hikiotoshi Uchi oraz Gyakute Uchi. Cały ten schemat nie jest oczywiście przeze mnie wymyślony, a zaczerpnięty ze sposobu w jakim treningi prowadzi Murakami Sensei u siebie w Dojo.

Jak wyglądało Twoje własne szkolenie w Jodo poza dojo (seminaria, zawody, wyjazdy…)?

Od samego początku byłem odpowiedzialny za sekcję Jodo we Wrocławskim Stowarzyszeniu Kendo, dlatego też, musiałem sam zadbać o swoje szkolenie. Głównym elementem tego szkolenia są dość regularne wyjazdy do Japonii, gdzie staram się spędzać nie mniej niż 12 dni na treningach u mojego nauczyciela. Dodatkowo niejednokrotnie w czasie tych wyjazdów biorę udział w Centralnych Zgrupowaniach Jodo organizowanych przez ZNKR oraz w prefekturalnych zgrupowaniach organizowanych w Sendai przez Miyagi Kendo Renmei. Od 2008 odbyłem już 11 takich wyjazdów.
Poza wyjazdami do Japonii staram się być na większości zgrupowań Jodo organizowanych w Polsce, a szczególnie tych organizowanych przez Komisję Jodo. Dodatkowo, w miarę możliwości staram się brać udział w zgrupowaniach i turniejach organizowanych w Europie. Od 2009 roku jestem stałym członkiem Kadry Narodowej i wyjeżdżam wraz z drużyną na Mistrzostwa Europy reprezentując kraj w turniejach indywidualnych i niejednokrotnie w turniejach drużynowych. Dodatkowo od 2009 roku brałem udział we wszystkich Mistrzostwach Polski Jodo.

Jak nawiązałeś kontakt ze swoim nauczycielem?

Gdy rozpocząłem trening Iaido we Wrocławskim Stowarzyszeniu Kendo, Prezes Wiesław Biel, nawiązał juz kontak z Murakami Naotaka Sensei z Sendai. Na pierwszym treningu w WSK byłem w czerwcu, ale z powodu nieśmiałości czy niewiedzy nie wziąłem udziału w pierwszym zgrupowaniu zorganizowanym w Senseiem w listopadzie 2003 roku.
Senseia poznałem rok później w 2004 roku. Od samego początku byłem zachwycony możliwością ćwiczenia i nawiązania kontaktu z nauczycielem z Japonii, który przekazywał wiedzę o Iaido i Jodo prosto ze źródła, samemu będąc aktywnym uczestnikiem Centralnych Zgrupowań Iaido i Jodo w Japonii. Dlatego można powiedzieć, że kontakt z moim nauczycielem dostałem niejako w spadku od osób, które tworzyły Wrocławskie Stowarzyszenie Kendo w czasie jego początków.
Ze względów na zawirowania jakie targały WSK, w 2007 roku byłem już instruktorem sekcji Iaido. Gdy podczas swojej jesiennej wizyty Murakami Sensei się o tym dowiedział, od razu zaprosił mnie do swojego dojo mówiąc, że mój poziom Iaido pozostawia wiele do życzenia i jeżeli mam być trenerem w WSK muszę się jeszcze wiele nauczyć. Nie wiele myśląc skorzystałem z tej okazji i jeszcze podczas tej samej podróży samochodem z Murakami Sensei odpowiedziałem, że będzie to dla mnie ogromny zaszczyt. Już rok później spędziłem prawie 6 tygodni, żyjąc, jedząc i ćwicząc razem z Senseiem. Od tego momentu Murakami Sensei zaczął pełnić rolę mojego “ojca” w świecie Budo i tak właśnie traktuję tą relację.

Czym jest dla Ciebie Jodo, jakie jest jego znaczenie i co daje Ci trening Jodo?

Ze względu na to, że Jodo ćwiczę już od prawie 18 lat, stało się ono czymś więcej niż hobby czy zwykłym zainteresowaniem. Wraz z przyjaciółmi śmiejemy się, że jest to po prostu nawyk, przyzwyczajenie czy wręcz uzależnienie. Prawdę mówiąc, aktualnie nie wyobrażam sobie mojego życia bez Jodo. Bez regularnych treningów, wyjazdów, mistrzostw czy egzaminów. W części na pewno jest to związane z nieustanną chęcią rozwoju, samodoskonalenia się i dążenia do perfekcji w sztuce walki, którą po prost lata temu pokochałem. W części jest to przywiązanie do przyjaźni i relacji, które udało się zbudować przez tyle lat. W Jodo znalazłem swoją drugą rodzinę, która mieszka ponad 8 000 km ode mnie, z którą po prostu chcę się widzieć możliwie jak najczęściej. Nie tylko po to by wspólnie ćwiczyć, ale również po to aby wspólnie spędzić czas, rozmawiać czy się śmiać z rzeczy bardziej lub mniej poważnych. W Jodo znalazłem również przyjaźnie, których bym nigdy nie znalazł gdzie indziej. Może dziwnie to zabrzmi, ale nie mam czasu na relacje poza rodziną i Budo, dlatego też przyjaźnie właśnie stworzone przez wspólne ćwiczenie Jodo są dla mnie tak ważne. Mój najlepszy przyjaciel jest moim wieloletnim senpaiem w Jodo.
Podsumowując można sparafrazować klasyka aktualnej popkultury, Daniego Rohasa i z rękami w górze, uśmiechem na twarzy i sercem pełnym optymizmu wykrzyczeć: “Jodo is life!!!”. 

Jaki wpływ na rozwój Jodo mają zawody?

Od samego początku mojej przygody z Jodo jestem aktywnym zawodnikiem. Co roku biorę udział w Mistrzostwach Polski i jestem członkiem Kadry Narodowej wyjeżdżającej na Mistrzostwa Europy. Nie układam ani swojego cyklu szkoleniowego, ani cykli swoich zawodników pod przygotowania do zawodów. Mistrzostwa stały się po prostu elementem naszych treningów. Nie umniejsza jednak to ich ważności. A wręcz przeciwnie. Jest to dla mnie bardzo ważny element rozwoju, który napędza, mobilizuje i bardzo pozytywnie stymuluje. Od pewnego czasu zauważyłem, jak bardzo lubię adrenalinę, która towarzyszy startom na mistrzostwach, czy innym występom publicznym. Jest to jedyny moment, w którym mogę poczuć, że robimy coś “naprawdę”. Oczywiście nie są to emocje jakie mogą towarzyszyć prawdziwej walce, ale chcę wierzyć, że jest ich jakaś namiastka. 

Jak myślisz, jak relacja pomiędzy Iaido, Jodo, Kendo lub innym Budo wpływa na rozwój Jodo?

Uważam, że połączenie pomiędzy Kendo, Iaido i Jodo jest nierozerwalne. We wszystkich tych trzech dyscyplinach praca miecza jest tożsama. Nie bez przyczyny większość aktualnych Hanshi Jodo posiada wysokie stopnie Kendo. Dodatkowo linia Jodo, w której mogę ćwiczyć Koryu pochodzi bezpośrednio z “policyjnego” dojo, w którym Kendo było bardzo ważne.
W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest znaleźć czas i możliwości na ćwiczenie dwóch a co dopiero trzech dyscyplin. Sam zacząłem swoją przygodę z PZK od Iaido, następnie dwa lata ćwiczyłem dość zawzięcie Kendo, a dopiero potem poznałem Jodo. Uważam, że doświadczenie, które wyniosłem z Kendo było na pewno pomocne. Aktualnie ćwicząc równocześnie Iaido i Jodo widzę jak wiele elementów obu dyscyplin przenika się nawzajem. Można powiedzieć, że żałuję, że nie mam aktualnie czasu na kontynuowanie treningów Kendo, ale może przyjdzie taki dzień, w którym będę mógł wrócić na treningi w Bogu.
Jeżeli chodzi o wpływ innych japońskich sztuk walki, uważam że moje doświadczenie z Karate, które ćwiczyłem regularnie od 9 do 16 roku życia, bardzo przyczyniło się do mojego ogólnego rozwoju. Praca nad własnym ciałem, koordynacją, hartem ducha i dyscypliną od najmłodszych lat na pewno pomogło mi w pracą nad sobą w Jodo.

Jaka jest rola Koryu Jodo w rozwoju ZNKR Jodo?

Jest to dla mnie dość trudne pytanie i uważam, że powinno zostać zadane członkom aktualnej Komisji Rozwojowej Jodo przy ZNKR, a nie marnemu 5 danowi z Polski. Dlatego postaram się powiedzieć jaką aktualnie rolę pełni Koryu w moim rozwoju Jodo.
Pewnie dla każdej osoby ćwiczącej Jodo dłuższy czas, Koryu wraz ze swoim ogromnym wachlarzem kata z Jo oraz dodatkowymi broniami jest miłą odskocznią od 12 kata ZNKR. Dają one możliwość oddechu, poznania nowych form i ruchów. W szczególności bronie tak egzotyczne dla ZNKR jak Jutte czy Kusarigama po latach ćwiczenia prostym “kijem” stają się nowym wyzwaniem i pewnym motorem wspomagającym zaangażowanie w trening. Sam dopiero rozpoczynam studiowanie Koryu, które przez swój ogrom ilości kata jest dużym wyzwaniem. Jednak z mojego punktu widzenia czy jest to Koryu czy ZNKR Jodo, dla obu szkół bazą jest 12 podstawowych technik, z których zbudowane jest 134 kata. Ćwicząc na przykład maki, oplot fundo na mieczu w Kusarigamie z Yoshihisa Sensei, można usłyszeć, że ten pierwszy ruch należy robić tak jak honte uchi w Monomi. Takie podejście do naszej sztuki walki, które szuka podobieństw w technikach, pozwala powiedzieć sobie, że nie jest ich tak wiele. Ćwiczenie czy Koryu czy ZNKR niczym się nie różni i tak samo wpływa na nasz rozwój.
Nasza sztuka walki cechuje się jeszcze jednym ciekawym aspektem, ćwicząc Jodo musimy zarówno ćwiczyć techniki Jo i techniki miecza. Można powiedzieć, że są one fundamentalnie różne i wymagają różnych umiejętności. Patrząc na cały problem w ten sposób można dojść do wniosku, że ćwicząc Jodo pracujemy głównie nad własnym ciałem. Staramy się opanować nie technikę samą w sobie, a własne kończyny i korpus. Wychodząc z tego założenia nie ma różnicy czy ćwiczymy ZNKR Jodo, Shinto Muso Ryu Jodo, Shinto Muso Ryu Kenjutsu, Uchida Ryu Tanjojutsu, Ikkakuryu Juttejutsu czy Ishinryu Kusarigamajutsu, dążymy do rozwoju własnego ciała.

Nauczanie jest bardzo ważnym elementem postępu i przekazywania kultury przyszłym pokoleniom. Opowiedz o sobie jako o nauczycielu Budo.

Nauczycielem Budo jestem od wielu lat, a co za tym idzie od bardzo młodego wieku. W pewnym sensie od za młodego. Dziś wiem ile błędów popełniłem, dziś wiem jak bardzo byłem niedoświadczony i nie przygotowany na tą rolę. Uważam, że bycie nauczycielem wymaga wielu umiejętności i doświadczenia. Doświadczenia nie tylko nauczycielskiego ale również życiowego. Z racji na fakt, że Budo nie jest sportem a czymś więcej, czymś co ma kształtować społeczność osób ćwiczących nie tylko w rozwoju zawodniczym ale również na wyższym poziomie, na poziomie życiowym, rola nauczyciela jest wręcz kluczowa. Nauczyciel powinien nie tylko uczyć techniki ale również być przykładem postępowania na dojo i poza nim. Taka rola nie jest łatwa do sprostania. Więc tak jak zawodnik dąży do rozwoju w zakresie sportowym tak i nauczyciel powinien dążyć do doskonałości w swojej roli.
Mając świadomość odpowiedzialności jaka ciąży na nauczycielu oraz własnych niedoskonałości mogę powiedzieć, że staram się cały czas rozwijać nie tylko jako zawodnik, ale również jako nauczyciel, łącząc te obie role od samego początku swoich treningów Jodo. Muszę przyznać, że mam szczęście bycia uczniem Murakami Sensei, który od początku naszej relacji uczy mnie nie tylko jak robić Jodo, ale również jak nauczać, jak pracować dla społeczności Jodo i jakim być człowiekiem.

Czy możesz opisać jedną ze swoich typowych lekcji Jodo?

Już w poprzednim pytaniu delikatnie opisałem trening Jodo w WSK. Tutaj postaram się powiedzieć coś więcej. Nadmienić tutaj muszę, że wszystkie elementy treningowe, plany i zabiegi podczasu uczenia nie są moimi własnymi pomysłami a staraniami przeniesienia tego wszystkiego czego nauczyłem się w dojo u Murakami Sensei na nasz polski grunt.
Typowa lekcja Jodo, którą prowadzę dzieli się na dwie części. Pierwsza część skupia się na podstawowych technikach, druga na Kata. W pierwszej części uczę Kihon raz w formie tandoku dosa, raz w formie sotai dosa. Czasami poświęcam czas na przećwiczenie wszystkich 12 technik. Ćwiczonych po parę razy w formie przypomnienia i pewnej rozgrzewki. Czasami skupiam się tylko na paru technikach i staram się aby wszyscy byli w stanie się poprawić i wprowadzić moje uwagi. W tej pierwszej części wprowadzam również renzoku dwóch najtrudniejszych technik hikiotoshi uchi i gakute uchi. Techniki te są na tyle skomplikowane, że często dzielę je na bardzo podstawowe ruchy, które powinno być łatwiej opanować. Sam poświęciłem długie godziny na trening hikiotoshi uchi a wciąż jestem daleki od perfekcji, więc wiem ile pracy jest konieczne aby wprowadzić pewien rozwój. Druga część treningu to ćwiczenie kata lub uczenie się nowych kata. Nowe kata bardzo często uczę w formie tandoku, w szczególności gdy na treningu nie ma nikogo kto mógłby robić “drugą” stronę. Gdy ćwiczymy znane już formy staram się aby adepci przećwiczyli to co już znają dając po jednej czy dwie uwagi każdej z osób ćwiczących. Generalnie uważam, że każdy powinien mieć czas na pracę nad swoją techniką ale należy dążyć, żeby za każdym razem wykonywać kata jak najbardziej świadomie. 

Czy myślisz, że podejście do treningu Jodo zmieniło się w Polsce na przestrzeni lat i w jaki sposób?

Rozwój Jodo w Polsce mogę obserwować od prawie samych początków powstawania tej dyscypliny w naszym kraju. Regularnie uczestniczę w ogólnopolskich zgrupowaniach z lokalnymi nauczycielami, gośćmi z zagranicy oraz w treningach kadry narodowej. Wspaniale jest widzieć rosnący poziom poziom nie tylko zawodników ale również przygotowania organizacyjnego tych imprez. Przez ostatnie 20 lat nauczyliśmy się nie tylko jak ćwiczyć Jodo ale również jak organizować takie treningi. Zwieńczeniem tego rozwoju były zorganizowane przez PZK w 2019 roku Mistrzostwa Europy Jodo. Miałem ogromny zaszczyt pomagać w organizacji tej imprezy. Takie doświadczenie pomogło zrozumieć jak ciężka praca musi zostać włożona w przygotowanie takich Mistrzostw i docenić coroczną pracę innych federacji.
Wraz z tym rozwojem naturalna jest zmiana podejścia do samego Jodo i jego trenowania. Można zauważyć, że coraz więcej osób zwiększa swoje zaangażowanie w pracę na rzecz PZK oraz komisji statutowych. Coraz więcej osób rozumie, że Jodo to nie tylko praca nad samym sobą ale również praca na rzecz naszej całej społeczności. Coraz więcej osób rozumie, że aby nasz Związek istniał i funkcjonował potrzebne jest codzienne zaangażowanie. Nie mamy żadnych struktur zewnętrznych, które mogłyby się zajmować organizacją zgrupowań lub innych koniecznych działań formalnych. Wszystkie te obowiązki spoczywają na nas i to my musimy zadbać o kondycję naszych struktur. 

Co myślisz o przyszłości polskiego Jodo?

Dziś ciężko jest prowadzić rozważania nad przyszłością polskiego Jodo. Dlatego trudno odpowiedzieć mi na to pytanie. Mogę jedynie powiedzieć jak chciałbym aby nasza przyszłość wyglądała. Chciałbym aby wszystkie aktualne ośrodki Jodo prężnie się rozwijały, systematycznie zwiększając liczbę ćwiczących. Dodatkowo konieczne jest dla nas stworzenie klubów w nowych lokalizacjach. Aktualnie nie ma jeszcze klubów prowadzących treningi Jodo we wszystkich miastach wojewódzkich, nie wspominając o powiatach. Dojście do takiego rozwoju wymaga kolejnych lat ciężkiej pracy.
Poza rozwojem strukturalnym konieczny jest również rozwój sportowy i zawodniczy. Niezbędne do jego osiągnięcia jest ciągłe zachęcanie młodych zawodników do rozwoju oraz wzbudzanie zainteresowania współzawodnictwem. Od paru lat Polska Kadra Narodowa osiąga bardzo dobre wyniki podczas Mistrzostw Europy. Aktualni zawodnicy, którzy konkurują o tytuły Mistrzów ze swoimi koleżankami i kolegami z innych Europejskich krajów muszą szukać swoich następców wśród młodszego pokolenia. W ten sam sposób muszą pracować osoby zajmujące się organizacją życia w polskim Jodo, piastujące stanowiska w Zarządzie PZK lub komisjach. One również muszą pamiętać o konieczności kontynuacji ich działań i szykować kolejne kadry, które będą w stanie ich zastąpić. 

Jakie są Twoje plany rozwojowe na najbliższą przyszłość?

W 2024 roku będę mógł podchodzić do egzaminu na 6 dan. Jest to kolejne wyzwanie, kolejny stopień i kolejny etap w rozwoju. Mam nadzieję, że będę w stanie kontynuować regularny trening, wizyty w Japonii i wyjazdy na Mistrzostwa Europy. Krótko mówiąc mam nadzieję, że nic się nie zmieni i będę mógł kontynuować moje dotychczasowe działania. W 2025 roku do dotychczasowych działań mam nadzieję dodać uczestnictwo w Kyoto Enbu Taikai. Chciałbym podczas tego święta Budo związanego z ZNKR móc reprezentować Polskę oraz dojo Murakami Sensei. Oczywiście wraz z rozwojem związanym z egzaminami z ZNKR chcę również kontynuować studiowanie Shinto Muso Ryu Jodo. Mnogość kata jakie zapewnia nam cała szkoła daje poczucie, że jednego życia może nie starczyć na pełne poznanie Jo.

Czy dzisiaj, gdy świat Budo jest Tobie znacznie bliższy, wybrałbyś ponownie Jodo?

Traktuję to pytanie jak pytanie o to czy nie żałuję, że poświęciłem swój czas i środki na trenowanie Jodo. Generalnie staram się niczego nie żałować w życiu. Kieruję się zasadą podejmowania decyzji i podążania za tym co za sobą niosą. Mój świat Budo, który w pewien sposób otrzymałem w prezencie, w pewien sposób sam wypracowałem jest naprawdę piękny. Mam stały kontakt ze swoim nauczycielem, którego mogę odwiedzać w dowolnym czasie, i który sam odwiedza nas we Wrocławiu co roku od praktycznie 20 lat. Mam wspaniałą grupę osób ćwiczących w moim klubie, którzy bardzo często onieśmielają mnie swoją dedykacją i oddaniem w stosunku do treningów. Mam moich najlepszych przyjaciół w świecie Budo oraz ogromną ilość znajomych w kraju i zagranicą. Patrząc z perspektywy dnia dzisiejszego na to co mnie spotkało, na to co udało mi się już przeżyć i na to co osiągnąłem do tej pory mogę moje życie związane z Budo jest niesamowitą podróżą, na której dalszą część czekam z niecierpliwością. Podsumowując i starając się odpowiedzieć na pytanie muszę powiedzieć, że wiedząc to, co dziś wiem, ponownie wybrałbym Jodo i wybrałbym to co mam. 

Jakie rady dałbyś młodemu adeptowi Jodo?

Młodemu adeptowi poradziłbym przede wszystkim cieszyć się Jodo. Cieszyć się każdym treningiem, każdą nowo zdobytą umiejętnością, każdym nowym kata. Cieszyć się każdym spotkaniem z przyjaciółmi na treningach, cieszyć się każdą nową znajomością. Cieszyć się każdym wyjazdem na zgrupowania czy mistrzostwa. Jeżeli tylko to wszystko daje nam radość za każdym razem tak samo wielką jak na początku to wiemy, że robimy to co kochamy. A tylko prawdziwa miłość do Jodo pozwala nam ćwiczyć i poświęcać się dla tej sztuki walki całe życie. Dodatkowo poradziłbym aby każdy młody adept odrzucił jakiekolwiek frustracje, które mogą przychodzić wraz z ćwiczeniem. Nie należy się przejmować ani szybkością naszego rozwoju ani porażkami. W Jodo, tak jak w życiu, nie zawsze wszystko wychodzi za pierwszym razem, nie zawsze wszystko od razu się udaje. Najpiękniejsze i najważniejsze rzeczy w życiu wymagają pracy i poświęconego czasu. Tak samo jest z Jodo tylko ciężka praca i poświęcony czas przynosi rezultaty, a porażki i niepowodzenia są częścią drogi, którą kroczymy. Te porażki i niepowodzenia należy przekuć w doświadczenie, które powinno nauczyć nas czegoś nowego. Czasami uczy nas, że musimy czemuś poświęcić jeszcze więcej czasu i uwagi. Czasami uczy nas po prostu pokory i cierpliwości. Nawet z tych niepowodzeń powinniśmy nauczyć się cieszyć i traktować i kolejny etap, krok i naukę. 

Co cię inspiruje w Jodo?

Zważając na fakt, że aktualnie zbliżam się dopiero do ⅛ tego co Jodo ćwiczone w ramach ZNKR oferuje, można powiedzieć, że inspiracją jest chęć pokonania kolejnych ⅞. Po mimo to, że Jodo ćwiczę już prawie 18 lat, jest to dla mnie dopiero początek drogi i inspiracją jest ogromna chęć do dotarcia do jej końca lub chociaż w jego okolice. Wciąż inspiruje mnie możliwość zdobywania kolejnych doświadczeń, kolejnych stopni. Dodatkową lecz wcale nie mniejszą inspiracją jest chęć studiowania koryu. Tak jak już nadmieniłem we wcześniejszych pytaniach mnogość kata w samym Shinto Muso Ryu Jodo oraz pobocznych szkołach daje poczucie ogromnych możliwości rozwoju i ciągłej nauki. Mając świadomość, że dopiero zacząłem swoją przygodę ze starą szkołą ogromną siłą napędową jest dla mnie chęć opanowania najpierw Jo, a następnie kolejnych broni oferowanych w naszej linii. Niesamowitym przeżyciem jest pobieranie tej wiedzy u źródła, u nauczyciela, który otrzymał ją od swojego nauczyciela, okrasił swoim charakterem i teraz pragnie przekazać ją dalej. Krótko mówiąc inspiracją jest dla mnie wciąż to samo co było nią na samym początku - chęć poznania Jodo, chęć rozwoju i opanowania swojego ciała i broni, którymi ciało powinno w naturalny sposób władać, abym mógł powiedzieć, że tak, odrobinę znam Jodo.

Na koniec, czy jest coś związanego z kulturą Japonii, czym chciałbyś się z nami podzielić?

Mimo mojego zaangażowania w trenowanie i propagowanie japońskich sztuk walki ciężko jest powiedzieć, że jestem ekspertem w sprawie kultury Japonii. Jedyne czym mogę się podzielić to własne doświadczenia związane z tym tematem wyniesione z kontaktów z Japończykami oraz wyjazdów do Japonii. Bardzo często spotykam się ze stwierdzeniami typu “Polska to nie Japonia” w kontekście próby adaptacji czy przeniesienia pewnych zachowań. Zatrzymuję się w tedy i zastanawiam czy rzeczywiście mówimy o przenoszeniu czegokolwiek z japońskiej kultury na nasz grunt. Bardzo często dochodzi wtedy do ciekawego spostrzeżenia. Dlaczego podczas rozmowy o szacunku do osób starszych i bardziej doświadczonych, o dbaniu o podopiecznych, o troszczeniu się o siebie nawzajem pada stwierdzenie o przenoszeniu zachowań z innej kultury. Czy te podstawowe wartości nie powinny być również charakterystyczne dla nas? Wydaje mi się, że mamy wtedy do czynienia z wymówkami dla naszych niedociągnięć czy lenistwa. Te podstawowe wartości powinny również cechować nasz kontakty miedzyludzkie. Wartości te powinniśmy wynieść z naszych domów rodzinnych i powinny być one częścią naszego wychowania. Powinny być uczone w szkołach. Przecież Polacy nie powinni cechować się brakiem szacunku okazywanego sobie wzajemnie, brakiem dbania o podopiecznych czy wzajemnej troski.
Poza tymi podstawowymi cechami kultury japońskiej jest również szereg zachowań, które są dla nas bardziej odległe. Nie które z nich można uznać za dobre cechy, a niektóre za wady. Wydaje mi się, że najrozsądniejszym podejściem w naszej sytuacji, osób które ćwiczą japońskie sztuki walki, jest czerpanie dobrych zachowań z kultury kraju kwitnącej wiśni, zachowanie w świadomości wad, które możemy zauważyć i staranie się ich nie powielać.
Chciałbym wymienić parę z tych elementów kultury japońskiej, które uważam za dobre i warte do świadomego wprowadzania w społeczeństwie polskiego Jodo oraz w życiu prywatnym. Pierwszym elementem jest generalny wzajemny szacunek, który ułatwia wszystkie interakcje. W sytuacji gdy wszyscy są rozważni, uważni i starają się sobie nawzajem nie przeszkadzać jesteśmy w stanie stworzyć uprzejmą dla siebie wewnętrznie społeczność. Kolejnym elementem japońskiej kultury jest to, co my europejczycy nazwalibyśmy stoicyzmem. Powściągnięcie wszystkich emocji zarówno negatywnych, jak i pozytywnych. Nie okazywanie emocji jest powszechne w kulturze japońskiej, czasami sięgające dla nas poziomów ekstremalnych, które wprowadza nas w zakłopotanie. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że japończycy nie okazują emocji nie tylko po to aby się z nich nie obnażać lecz również po to aby nie stwarzać nieprzyjemnych sytuacji w relacjach, można znaleźć i w tym elemencie pozytywne aspekty. Nie narzucanie się ze swoimi emocjami, nie werbalizowanie ich w relacjach może pozwolić unikać konfliktów. Jednak ten japoński stoicyzm staje się bronią obosieczną w momencie gdy nie jesteśmy w stanie pokazać zadowolenia w sytuacjach, w których moglibyśmy zawęzić pewne znajomości. Z tego właśnie powodu wielu obcokrajowców mieszkających w Japonii mówi o tym jak trudno jest zawierać przyjaźnie z Japończykami.  Cierpliwość - cnota, której wielu z nas brakuje, a na pewno mnie. Cierpliwość na pewno jest jedną z zalet cechującą Japończyków. Cierpliwość, która pomaga znosić im trudności, z którymi się zmagają, która pomaga spokojnie czekać na zmiany i “lepsze” czasy. Tej japońskiej cierpliwości staram się uczyć codziennie. Tej japońskiej cierpliwości życzę wszystkim. Te trzy podstawowe dla mnie cechy japońskiej kultury, szacunek, powściągliwość i cierpliwość, są dla mnie aktualnie wzorami zachowań do, których aspiruję i mam nadzieję wprowadzać do swojego codziennego życia.